Parzona i podawana na dziesiątki sposobów, od wieków
pozostaje jednym z najbardziej znanych i lubianych napojów (i używek) świata. I
nic dziwnego. Kawa, efekt palenia i mielenia ziaren kawowca, na zdobycie popularności
miała ponad trzy tysiące lat. I wykorzystała ten czas znakomicie. Bo obecnie to
jeden z podstawowych artykułów spożywczych i najważniejszych towarów handlowych
na świecie. A dodając do tego jeszcze,
ze działa pobudzająco i orzeźwiająco (a dzisiaj poniedziałek), przyspiesza
przemianę materii i zawiera przeciwutleniacze – to jej sukces tłumaczy się sam.
Z Afryki do Europy, ale przez Azję
Rytuał picia kawy przywołuje na ogół przyjemne skojarzenia.
Może być to zniewalający zapach świeżo mielonych ziaren, kilkuminutowe sam na
sam z ulubionym kubkiem w dłoni czy spotkanie ze znajomymi przy kawiarnianym
stoliku (pewnie wiele par w ogóle nie zaczęłoby życia we dwoje, gdyby nie
pierwsza wspólna kawa).
Ale od początku.
Jako pierwsi „filiżanką” kawy rozkoszowali się Etiopczycy i
robili to prawdopodobnie już trzy tysiące lat temu. Sporządzali oni wywar z
mieszanki mielonych ziaren, pochodzących z kilku gatunków drzew tropikalnych.
Smak mikstury urozmaicali zwykle odrobiną… masła i soli.
Kiedy Leonard Rauwolf w 1573 roku pisał o „czarnym napoju”,
niewielu Europejczyków miało jeszcze okazję go spróbować. Nawet jeśli palone i
mielone ziarna kawowca zawitały na Stary Kontynent prawdopodobnie w XVI wieku
(trafiły tu z Jemenu), sławę zyskały dopiero dzięki pewnemu włoskiemu
botanikowi, który w tych niepozornych ziarenkach dopatrzył się szeregu
właściwości leczniczych. Kawa miała wspomagać koncentrację, chronić przed
nowotworami czy wzmacniać włosy.
Od momentu opublikowania przez weneckiego naukowca wyników
badań popyt na kawę znacząco wzrósł. I rośnie tak do dziś.
Papieskie przyzwolenie
Efektem żywej
wymiany handlowej między Wenecją a północną Afryką, Egiptem i Orientem było
pojawienie się na rynkach Starego Kontynentu produktów nowych, intrygujących i
Europejczykom nieznanych. Nowa była również kawa: ujmująco pachnąca, ale
podejrzliwie… czarna. Pomimo mnożących się zakazów picia kawy, kupcy weneccy
postanowili przekonać do niej najbogatszych Wenecjan, zachęcając ich do
próbowania nowego napoju. Dla rozwiania wątpliwości nieufnych klientów co do
charakteru „czarnego napoju” nie wystarczyły jednak, nawet jeśli niemałe,
marketingowe zdolności renesansowych sprzedawców. Dopiero interwencja papieża
Klemensa VIII w 1600 roku, który oficjalnie zezwolił katolikom pić kawę,
rozstrzygnęła tę kwestię definitywnie.
Na fali rosnącego zapotrzebowania na kawę 45 lat później zaczęto
otwierać kolejne kawiarnie. Początkowo w Wenecji, później w innych miastach
włoskich i europejskich. A w niektórych z nich filiżankę intrygująco, ale i
przerażającego „czarnego napoju” można wypić do dziś. I to bez obaw. W końcu
papież zezwolił…
„Czarny napój” na skalę przemysłową
Kawa jest
jednym z najbardziej znanych napojów na świecie i nawet jeśli wiele nacji
znalazło swój własny sposób na jego przyrządzanie, większość kawiarni i
amatorów kawy robi to na sposób włoski.
Współcześnie
produkcja kawy składa się z trzech ważnych etapów. Na początku wypala się
ziarna w temp. od 200 do 220 st. Celsjusza tak, by utraciły wagę (dzięki
odparowaniu dużej części wody) i nieco zwiększyły swoją objętość. Po ukończeniu
prażenia ziarna kawy mielone są w specjalnych maszynach. Dobrze przygotowana
włoska kawa ma głęboki brązowy kolor, a ziarna pozbawione są niemal oleju. Tzw.
palenie kawy jest dzisiaj niemal w 100 proc. procesem przemysłowym, ale w
przeszłości wypalano ziarna również w warunkach domowych. Ostatni etap produkcji to
mieszanie. Producenci, by uzyskać pożądany smak, mieszają różne rodzaje kawy.
We Włoszech używa się zwykle arabiki o niskiej zawartości kofeiny. Mieszanka
arabiki i robusty z kolei, nawet jeśli sporo tańsza od poprzedniej, pozwoli
uzyskać espresso znacznie mocniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz